Lesvos – trzecia co do wielkości wyspa grecka, położona na Morzu Egejskim, blisko wybrzeża Turcji. Fantastyczna, pełna zieleni, spokoju, pięknych widoków i gościnnych ludzi.Jej powulkaniczny krajobraz wypełniają skały, winnice, lasy i ponad 11 milionów drzewek oliwnych. Tylko 5% mieszkańców utrzymuje się z turystyki, wyspa nie jest więc zadeptana i wiele tu naprawdę dzikich miejsc.
Pod koniec maja panowała przyjemna temperatura 28 stopni, a żeby dostać się tutaj, wraz z międzylądowaniem na Skiathos, zajęło nam łącznie 4,5 godziny. Wybór padł na miasteczko Molivos i hotel Olive Press i był, jak się potem okazało, mega trafny 😉
Moim zdaniem nie warto stąd wyjechać bez:
🙂 nasiąknięcia choć trochę greckim podejściem do życia czyli słynnym „siga-siga” (spokojnie, powoli)
🙂 zobaczenia drugiego co do wielkości na świecie Skamieniałego Lasu
🙂 odwiedzenia najładniejszego moim zdaniem miasteczka Molivos, z portem do schrupania (sporo knajpek) i „widokowym” zamkiem
🙂 zobaczenia największego na wyspie klasztoru Limonos
🙂 wybrania się do Petry (tam dwa piękne kościoły), Efthalou (tam najgorętsze źródła) oraz Skala Eressou (słynne dzięki Safonie)
🙂 skosztowania ponoć najlepszej w Grecji, choć specyficznej w smaku (ja nie polubiłam ;() wódki anyżowej Ouzo, np. w otwartej dla zwiedzających destylarni w Plomari
🙂 pochłonięcia sporej porcji fantastycznych owoców morza w jednym z małych, spokojnych, niezadeptanych jeszcze turystyką miasteczek (Eressos, Sigri)
Pięknie…..
PolubieniePolubione przez 1 osoba