Gdy myślę o podróży, która zakończyła się już ponad 2 miesiące temu wciąż przed oczami mam bielusieńkie marmurowe wybrzeże Aliki, nieziemski widok na wyspę z góry Ipsarion, a w ustach smak greckiego jogurtu z miodem piniowym.
Już wiadomo więc , że znów padło na Grecję -tym razem zauroczyła nas malutka, szmaragdowo-zielona wyspa Thassos 🙂
Mieliśmy szczęście mieszkać w Limenarii, która jest jednym z najfajniejszych miasteczek i super bazą wypadową do zwiedzania wyspy -wynajęty na 2-3 dni samochód swobodnie pozwala zobaczyć wszystkie jej morskie i lądowe skarby.
Pierwszego dnia trzasnęliśmy 100 km i udało nam się zobaczyć Klasztor Michała Archanioła, Aliki, plażę Paradise, zszamać najlepsze w trakcie pobytu owoce morza w knajpie Agorastos, zwiedzić urokliwą Panagię oraz zdążyć na zachód słońca na plażę Chrisssi.
Drugiego pognało nas do małego miasteczka Maries (tu wodospady), później na szczyt Ipsarion (tutaj da radę wjechać tylko terenówka), następnie do Kastro (warto zajrzeć do tawerny Kosta) oraz Theologos, a zakończyliśmy dzień z 84 km na liczniku.
To, czego niestety już się nie udało wcisnąć przed zachodem słońca to słynne oczko wodne wydrążone w skale , czyli Giola, dlatego uważam, że optymalne byłoby wynająć auto na 3 dni, tak by zobaczyć wszystko i bez pośpiechu plażować i zażywać kąpieli po drodze.
Bez czego Thassos nie byłoby Thassos i dlatego, gdy się tu jest nie można moim zdaniem przegapić :
🙂 zobaczenia na własne oczy Aliki- marmurowych klifów i wyrobiska, z którego dawniej wydobywano skalne bloki
🙂 wejścia lub wjechania jeepem na najwyższą górę wyspy – Ipsarion (widoki zapierają dech w piersiach)
🙂 poplażowania w najpiękniejszych zakątkach, na piaszczystej, bardzo popularnej i chyba najpiękniejszej i najbardziej zatłoczonej Paradise Beach, a także Golden Beach oraz Triptiiti
🙂 poranków z jogurtem z miodem piniowym, wieczorów w tawernach przy domowym winie i owocach morza
🙂 wyprawy wgłąb wyspy i zajrzenia do wiosek i miasteczek, w których zatrzymał się czas- najbardziej chyba widać to w Kastro, ale także Theologos czy Panagii (tutaj źródełko miłości i fantastyczna cukiernia znajdująca się naprzeciw mikroskopijnego Muzeum Oliwy)
🙂 wyprawy do klasztoru Michała Archanioła, gdzie przy wejściu już czekają panie gotowe wystylizować zwiedzających, by wyglądali odpowiednio skromnie i bogobojnie (wszystko co krótkie – spodenki, spódnice jest natychmiast zastępowane szatami z bogatej kolekcji „pań stylistek”)
🙂 zobaczenia jednego z symboli rozpoznawczych wyspy – naturalnego skalnego basenu Giola – nam się niestety nie udało i dlatego mamy powód, by tu kiedyś wrócić ! 😉

szmaragdowa Giola w samym środeczku pocztówki
🙂 zabrania do domu lokalnego specjału, czyli pysznego miodu piniowego, a także oliwy, suszonych oliwek, ziół …..
🙂 nacieszenia do woli oczu pięknymi greckimi widoczkami
Gratulacje , to działa!
PolubieniePolubienie
Ru, to brzmi jak tekst z Seksmisji 😀 😀 dzięki!
PolubieniePolubienie